ti-dadi-dada... trzy tony alarmu wystarczają abym zerwała się na nogi- nie jeszcze się nie obudziłam, jeszcze na śpiąco, jak robot szykuje się do pracy- mycie, purystyczny makijaż, ubieranie, śniadanie- wszystko zredukowane do minimum i do maximum zmechanizowane, aby o 5:21 zamknąć za sobą drzwi i stawić czoła jesiennej ciemności... zimne powietrze trochę mnie orzeźwia, na tyle żeby w autobusie wyjąc robótkę, lub książkę, którą niestety po 10 minutach jazdy znów muszę schować. Na dworcu niestety już za zimno by cokolwiek trzymać i chowam ręce w kieszeniach, wtulając głowę w kołnierz płaszcza, szalik i czapkę... Jeszcze pół godziny i siedzę przy biurku rozgrzewając ręce o kubek z kawą i przygotowując plan dnia- przyjęcia, wypisy, operacje..... i tak do piątku....
Dla takiego widoku warto wstać o 5 rano... |
Sobota gdzieś miedzy 8:00 a 9:00
tuptuptup...cichutkie kroki na wełnianej, kremowej wykładzinie i za chwile małe, ciepłe ciałko wbija pięty w mój kręgosłup- " mamo chce spać z tobą!". O spaniu nie ma już mowy, tulimy się, mała ciągnie mnie za włosy i skacze po brzuchu. Za chwile dołączają kolejne, większe tuptusie i ładują się do łóżka, kłócąc trochę, która strona mamy do kogo należy. Najstarszy ląduje po lewej, średnia po prawej, najmłodsza na mnie. Przez chwile jest spokój, a potem zaczyna się przeciąganie kołdry z lewej na prawo, bo przecież nie może być, żeby jedno miało o centymetr więcej niż drugie. Kończy się to walka gilgotkową i wygonieniem dzieci do robienia śniadania. Śniadanie przygotowujemy razem, są gotowane na miękko
jajka- koniecznie z majonezem, albo jajecznica. Starszak jeszcze skoczył po świeże bułeczki i rogaliki. Po wspólnym śniadanku 15 minut dla mamy- z książką, robótką i kubasem kawy..... szkoda ze weekend to tylko 2/7 tygodnia.....
Ano szkoda, fajnie by było częściej móc spędzić powolny poranek na przytulankach z dziećmi. Trzeba wtedy ładować baterie na pozostałe 5 dni. Moje dzieci już niestety wyrastają (a nawet wyrośli) z takich porannych czułości.
OdpowiedzUsuńgdyby codziennie takie poranki byly ,to bysmy pewnie ich nie doceniali ;D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Fajne te Twoje poranki (nawet te o piątej)
OdpowiedzUsuń:)
Wole te nieco pozniej ;D
UsuńZwykłe-niezwykłe poranki :)
OdpowiedzUsuńDokladnie tak, pozdrawiam serdecznie!
UsuńTak czytam te wyzwaniowe wpisy i jednak kazdy poranek jest w jakiś magiczny sposób niezwykły. Niby każda z nas podobnie go spędza, ale każdy jest inny...
OdpowiedzUsuńkazda chwila jest inna, nawet jesli z pozoru podobna, to kazdy z nas inaczej ja przezywa ;D
Usuńserdecznie pozdrawiam!
Uwielbiam te poranne tuptaki :)
OdpowiedzUsuńOj tez! wtedy sa najukochansze!
Usuń