środa, 30 marca 2016

Lenistwo urlopowe, " Dom dzienny, dom nocny" i wcale nie wiosenna czapka

Dzieci maja dwutygodniowe ferie, a mi trafił się tydzień urlopu. Nic specjalnego nie robimy, i " odpoczywam" w domu, tak intensywnie, że ani na czytanie, ani na dzierganie dużo czasu nie zostaje.
Mimo to literka po literce, strona po stronie delektuje się powieścią Olgi Tokarczuk " Dom dzienny, dom nocny", która urzeka rzeczywistością podszytą magią, jakby ze skraju snu,.

Na drutach różowy coś, jeszcze tylko jeden rękaw, ale straciłam do niego wenę, a z szydełka zeskoczyła  czapa wg. wzoru Sandy slouch hat z bloga little monkeys crochet. Użyłam resztkowej włóczki z pięknym taftowym połyskiem, którego niestety nie umiałam ująć na fotce i szydełka nr. 4. Czapa już czeka zapakowana w kopercie na wysyłkę, bo jest niespodziankową wygraną w fejsbukowym mini-konkursiku.


Zapraszam na sobotnie link party u Maknety

czwartek, 24 marca 2016

Lepsze jutro czyli dzisiaj

Lepsze.... bo pachnie nagle kwitnącymi krzewami, bo jak szłam rano do pracy to trzy razy zegarek sprawdzałam, czy dobrze chodzi, bo jakoś mi za jasno było, tak nagle, bo w pracy ,jak siedziałam przy oknie, słońce grzało mi kark, bo jeszcze tylko jutro i mam urlop, no i bo dostałam prezent- a kto by nie lubił prezentów dostawać?

Znacie Zacisze wyśnione? Lubie zaglądać na ten blog, bo można dowiedzieć się co nie co o książkach i nie tylko, a na dodatek co miesiąc można wziąć udział w losowaniu.
No i spróbowałam, choć moje szczęście w grach zezowate bardzo( niby, że w miłości mam to w grach losowych nie muszę). No i udało się! Nie posiadałam się z radości, a dziś dotarła wyczekana przeze mnie z utęsknieniem paczuszka. Z niecierpliwością otworzyłam kartonik , by moim zachwyconym oczom ukazały się te oto kunsztownie zapakowane wspaniałości.




I jak tu nie wierzyć w lepsze jutro?

środa, 23 marca 2016

jakaś taka jestem.... drugie WDiC marcowe

... niezadowolona...
z pogody, ze swojego zdrowia,  z wyglądu bloga i naszego mieszkania. A sił i czasu na zmiany brakuje...
Choć pewnie głównym powodem jest brak motywacji, bo jak wena się znajdzie to się tylko wziąć i wszystko samo pójdzie...
No dobra, koniec marudzenia.
Dziś trochę walczyłam z fotoszopem, coś nam nasz komp nie działa jak trzeba( z tego też niezadowolona jestem).
Ale udało się jeden mały kolaż zrobić- z niego akurat zadowolona jestem. I z blokującego się sweterka testowego też- zdaje się, że na czas zdarzę.
Przeczytała się w ostatnim czasie "Dziewczyna z pociągu"- nie rozumiem ogólnego hajta na tą książkę- wiadomo, w konwencji kryminału trudno o wybitne dzieła literatury, ale jest to porządne rzemiosło- wciągnęła mnie i zaskoczyła zakończeniem.
Staram się przeplatać literaturę ciut cięższą z lekką, pisana po polsku z niemieckim- obecnie zaśmiewam się nad obyczajowa powieścią ze szpitalnego życia wzięta " Bis die Ärztin kommt"( Az przyjdzie lekarka)- Pani doktor- ginekolog Josephine Chaos opisuje miłosne i nie tylko perypetie z jej pracy w szpitalu i życia rodzinnego kobiety pracującej z czwórką dzieci. Niektóre opisy jakby z mojej pracy wycięte, a niektóre dla mnie nierzeczywiste, ale mimo tego zabawne. Ktoś " z zewnątrz" pewnie by się w tych niedociągnięciach nie połapał.
Dzięki za uwagę i do (lepszego) jutra!

środa, 9 marca 2016

Marcowe WDiC

Cieszę się, że  luty się już skończył.  Strasznie ciężki był to dla mnie miesiąc, pożegnaliśmy dwóch przyjaciół, w pracy było ciężko, ale tak bywa jak średnia wieku pacjentów leży w okolicy 80-tki.
Znów odezwało się AZS, stresy obniżyły moją odporność i cały czas walczyłam z przeziębieniem.
Ale nic to. .. wiosna coraz bliżej, felerny miesiąc się skończył i teraz musi już być dobrze.

Niewiele dziergałam,choć starałam się codziennie choć kilka rządków testowego sweterka przerobić.  Właśnie zaczęłam pierwszy rękaw i obawiam się, że  nie dam rady skończyć w podanym terminie.






Za to dużo czytałam.  Na początek kryminały Jo Nesbo "Karaluchy " i "Czerwone gardło"-kolejne części przygód norweskiego komisarza Harrego Hole-jak zwykle z tłem politycznym- w Tajlandii i Norwegii.



"Rodzina Corleone" -powieść gangsterska napisana przez Falco na podstawie materiałów zebranych przez Mario Puzo-autora "Ojca chrzestnego". Opisuje jak w latach 30 tych ,po zniesieniu prohibicji w Ameryce tworzy się włoska mafia  pod przywództwem tytułowej rodziny Corleone.









By odpocząć od kryminałów sięgnęłam po powieść o tytule "Zakochana, zaręczona, zadziergana" Robyn Harding.  Pierwszy raz sięgnęłam po książkę kierując się tylko wyglądem okładki.  Bo skoro jest o dzierganiu to musi być przecież fajne. :)
Po zerwaniu  obiecującego związku z Colinem ,  Beth daje się namówić na cotygodniowe spotkania przy drutach.  Poznaje nowych przyjaciół,zdobywa nowe hobby,a co z miłością? Zdradzać nie będę-nie   jest to wielka literatura ale czyta się przyjemnie "na deser".


Ostatnią  przeczytaną pozycją jest "Florencja córka diabła " Chmielewskiej.  Gdyby z tej książki wyrzucić jakieś 100 stron traktujących o zakładach na wyścigach konnych to wyszedł by całkiem fajny kryminał, z "naszą "i ruską  mafią, napisany z uwielbianym przeze mnie  czarnym humorem.  Pozycja zdecydowanie lepsza od "hazardu"tej samej autorki.



Wczoraj zaczęłam "dziewczynę z pociągu" zapowiada się ciekawie, ale na razie jeszcze zdania o tej książce sobie nie wyrobiłam.