poniedziałek, 16 października 2017

granatowa z ażurem na wyprawie po jabłka

Październik rozpieszcza nas piękną, słoneczną pogoda, idealną na spacery po otaczających nas starych sadach jabłkowych.
Frankfurt otoczony jest tzw " Grüngürtel" czyli zielonym pasem i właśnie cześć tego pasa jest kilka kroków  od nas. Dzięki temu, mimo tego, ze mieszkamy w wielkim mieście, czujemy się prawie jak na wsi. Stojąc plecami do wieżowców patrzymy na łaki, pola i las.

A na polach poplon- z niezbyt jesiennymi, ale niezmiennie pięknymi chabrami i makami. moje dziewczynki miały radochę plotąc jesienią wianki z letnich kwiatów. Do robienia zdjęć musiałam je dłużej namawiać, bo znów moje dzieciaczki za fotografów robiły.
A wracając do bluzeczki-te moteczki ( Lana grossa Elastico) kupiłam już jakiś czas temu, specjalnie do testu  bluzki z ażurem, który jednak się nie skończył, i tak leżała sobie i czekała na pasujący projekt. Aż zobaczyłam na raverly Breanah od Novel Reed. Nie dość, że piękny, kobiecy to jeszcze darmowy i niezbyt trudny.
Zużyłam coś kolo 200 gram włóczki na drutach 3,5.
Elastiko jest przyjemna w przerabianiu, a dzięki niewielkiej domieszki nylonu, rozciąga się   i idealnie leży. Prałam bluzeczkę już wielokrotnie w pralce i nic jej to nie szkodzi.
 




Mam nadzieje, ze widać cokolwiek na zdjęciach. Powoli nadrabiam zaległości fotkowe i w następnych postach pewnie już zaprezentuje aktualne dzierganki. 
 A na koniec bukiecik od mojej najmłodszej. Oby ta złota jesień jak najdłużej trwała!

niedziela, 1 października 2017

Różowy puchaty


Kolejny sweterek zdradza moje nowe zamiłowanie do ażuru. Zawsze uważałam, że nie umiem, że  to za skomplikowane, trzeba za bardzo sie koncentrować. A tu nagle bam- i wszystkie projekty, które chcą wskoczyć na moje druty mają  jakiś, przynajmniej mały element z dziurkami.
Różowy puchaty zajął mi dużo czasu. Choć  w sumie nie do końca , bo po prostu czasu nie miałam, to musiał  swoje odczekać . Zaczęłam, coś mi nie pasiło, zastanawiałam sie czy pruć, czy nie, wiec odłożyłam i zrobiłam w międzyczasie coś innego. No i dzieki temu nie sprułam, wróciłam z nowymi siłami do sweterka i ciesze sie teraz milusim puchaczem- ubralam go na tegoroczny drutozlot w Toruniu.
Pomysł na wzór znalazłam w necie- dokładniej ścieg, który mnie zauroczył i idealnie pasował do kolejnej włóczki z Zauberwiese kupionej na Berlin Knits dwa lata temu.
Filmik na youtube pokazuje jak wykonac ten ścieg.
Włóczka to 100% merino z Zauberwiese o podwójnym skręcie. Puchata, mieciutka ale dość mocno kulkujaca się i paskudna do prucia.
Szczegóły techniczne- hmmm.... znowu wychodzi moje lenistwo, nie zapisałam, nie zapamiętałam i nie wiem ile sznura, nie wiem jakie druty.... Tak myślę, że  pewnie druty koło 5 i  z 250-300 g.

Sweterek robiony od dołu, z wszytymi (!) rękawami.
Zdjęcia znów autorstwa mojej córci.

Jako, ze włóczka odczekała na swoje, aż się znalazł projekt jej godny, zgłaszam różowego puchatego do akcji WZW- wykorzystania zalegających włóczek