piątek, 7 lutego 2014

Zerwanie /Der Abriss

Pewnie jak większość drutomaniaczek dziergam gdzie się da- w poczekalni u dentysty, na placu zabaw, na ławeczce w parku, na dyżurze- jak pacjentów nie ma, czekając na dzieci przed salą gimnastyczna no i oczywiście w autobusie i pociągu w drodze do i z  pracy. 
Dzisiaj w drodze z pracy jak zwykle machałam drutami i jak zwykle w ostatnim momencie zorientowałam się , że to już czas wysiadać. W pośpiechu wrzuciłam robótkę do torebki, wyskoczyłam z autobusu, drzwi się za mna zatrzasnęły, autobus ruszył. Po krótkiej chwili poczułam lekkie szarpnięcie, odwracam się, i widzę, że autobus jest połączony ze mna mniej więcej pięciometrową, różowo-szarą pępowiną. W pierwszej milisekundzie pomyślałam z przerażeniem, ze mój udzierg oddala sie wraz z autobusem i rzuciłam się w pogoń, ale szybki rzut okiem na torebkę pozwolił mi odetchnąć- moje wpociny były bezpieczne- w autobusie został tylko kłębek- na szczeście już tylko niewielka resztka, wiec bez żalu zerwałam to łącze. 
Tak się zastanawiam, jak to wygladalo z boku ..... 
Wahrscheinlich wie die meisten Strickomanen, stricke ich überall wo man nur kann- im Warteraum beim Zahnarzt, auf dem Spielplatz, auf einer Parkbank, im Nachtdienst wenn keine Patienten da sind, beim Turnen auf die Kinder wartend und natürlich auch im Bus und Zug auf dem Weg  zu und von der Arbeit.
Heute auf dem Heimweg von der Arbeit habe ich wie immer mit dem Nadeln gefochten und wie immer habe ich erst im letzten Moment gemerkt dass ich schon aussteigen muss. In der Eile habe ich schnell mein Strickzeug in die  Handtasche gepackt und bin aus dem Bus gesprungen. die Türen sind zugegangen, der Bus fuhr los. Nach einem kurzen Moment merkte ich einen leichten Ruck. Ich drehte mich um und sah dass zwischen den Bus und mir eine circa fünf Meter lange, rosa-graue Nabelschnur gespannt war. In der ersten Millisekunde habe ich erschrocken gedacht dass mein Gestricktes mit dem Bus wegfährt, und wollte hinterher rennen, aber ein Blick auf die Tasche hat mich beruhigt- meine zukünftige Jacke war in Sicherheit- in dem Bus ist nur das Wollknäul geblieben- zum Glück nur ein kleiner Rest- so dass ich die Verbindung ohne zu zögern abgerissen habe.


a na deser mama-syrenka w wykonaniu mojej pięciolatki  
Und als eine kleine Zugabe- Mama-Meeresjungfrau aus den Augen meiner fünfjähriger Tochter

Zapraszam serdecznie na moją rozdawajkę! 
Ihr seid zur Verlosung herzlich eingeladen!
CANDY

21 komentarzy:

  1. super musiało to wyglądać.:)no ale , szkoda włóczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda, ze nie nagralam , bylby hit na jutubie ;D Wloczki szko,a ale ciesze sie, ze moja robotka "cala i zdrowa"

      Usuń
    2. Ty może nie sfilmowałaś, ale inni... więc strzeż się ;)

      Usuń
    3. Olo- myslisz? ;D moze poszukam na jutubie ;D to sie dzialo tak szybko, ze raczej nikt nie mialby szans :D

      Usuń
    4. Nie znasz dnia ani godziny! :D

      Usuń
  2. Ale historia! :D dobrze, że cię nie porwało... albo, że to nie była jakaś nić nylonowa.. :O
    Niech ta historia będzie ku przestrodze wszystkim dziewiarkom, że podczas podróży autobusem dziergać nie warto! ;) Za duże straty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziergac warto zawsze i wszedzie, ale troche kontaktu ze swiatem tzreba przy tym zachowac ;D od teraz bede lepiej klebkow pilnowac ;)

      Usuń
  3. Na pewno wyglądało to zabawnie i ktoś obserwujący nieźle mógłby się uśmiać...ale Ty też fajnie, dowcipnie to opisałaś:)))
    Rysunek uroczy!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj dobrze, ze za duzo ludzi tam nie bylo... ubaw by nieziemskli mieli ;D Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  4. No to zerwałas wiez z autobusem...moze juz teskni, hahhahha, A pan kierowca, z klebkiem wloczki, bedzie Ciebie szukal, niczym krolewicz kopciuszka... Badz czujna, hahhahahhaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sie wlasnie zastanawiam, czy ktos przygarnal klebuszek ;) ale neiwiele tej wloczki zostalo, wiec raczej sie nikomu nie przyda....

      Usuń
  5. Dobre, zabawna historia. Tak już mamy jak dziergamy.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, zapominamy o swiecie ;) dobrze, ze na wlasciwym przystanku wysiadlam ;D

      Usuń
  6. co za przygoda! na szczęście robótka przy Tobie pozostała
    wszelkie dłubaninki bardzo pochłaniają :)
    pozdrawiam
    Ula :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj pochlaniaja, czasami za bardzo :)
      pozdrawiam!!

      Usuń
  7. Co za przeżycie! Szkoda włóczki;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna historia z życia prawdziwej dziewiarki :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdej z nas mogloby cos takiego sie wydarzyc ;)
      pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń