Pewnie jak większość drutomaniaczek dziergam gdzie się da- w poczekalni u dentysty, na placu zabaw, na ławeczce w parku, na dyżurze- jak pacjentów nie ma, czekając na dzieci przed salą gimnastyczna no i oczywiście w autobusie i pociągu w drodze do i z pracy.
Dzisiaj w drodze z pracy jak zwykle machałam drutami i jak zwykle w ostatnim momencie zorientowałam się , że to już czas wysiadać. W pośpiechu wrzuciłam robótkę do torebki, wyskoczyłam z autobusu, drzwi się za mna zatrzasnęły, autobus ruszył. Po krótkiej chwili poczułam lekkie szarpnięcie, odwracam się, i widzę, że autobus jest połączony ze mna mniej więcej pięciometrową, różowo-szarą pępowiną. W pierwszej milisekundzie pomyślałam z przerażeniem, ze mój udzierg oddala sie wraz z autobusem i rzuciłam się w pogoń, ale szybki rzut okiem na torebkę pozwolił mi odetchnąć- moje wpociny były bezpieczne- w autobusie został tylko kłębek- na szczeście już tylko niewielka resztka, wiec bez żalu zerwałam to łącze.
Tak się zastanawiam, jak to wygladalo z boku .....
Wahrscheinlich wie die meisten Strickomanen, stricke ich überall wo man nur kann- im Warteraum beim Zahnarzt, auf dem Spielplatz, auf einer Parkbank, im Nachtdienst wenn keine Patienten da sind, beim Turnen auf die Kinder wartend und natürlich auch im Bus und Zug auf dem Weg zu und von der Arbeit.
Heute auf dem Heimweg von der Arbeit habe ich wie immer mit dem Nadeln gefochten und wie immer habe ich erst im letzten Moment gemerkt dass ich schon aussteigen muss. In der Eile habe ich schnell mein Strickzeug in die Handtasche gepackt und bin aus dem Bus gesprungen. die Türen sind zugegangen, der Bus fuhr los. Nach einem kurzen Moment merkte ich einen leichten Ruck. Ich drehte mich um und sah dass zwischen den Bus und mir eine circa fünf Meter lange, rosa-graue Nabelschnur gespannt war. In der ersten Millisekunde habe ich erschrocken gedacht dass mein Gestricktes mit dem Bus wegfährt, und wollte hinterher rennen, aber ein Blick auf die Tasche hat mich beruhigt- meine zukünftige Jacke war in Sicherheit- in dem Bus ist nur das Wollknäul geblieben- zum Glück nur ein kleiner Rest- so dass ich die Verbindung ohne zu zögern abgerissen habe.
a na deser mama-syrenka w wykonaniu mojej pięciolatki
Und als eine kleine Zugabe- Mama-Meeresjungfrau aus den Augen meiner fünfjähriger Tochter
Zapraszam serdecznie na moją rozdawajkę!
Ihr seid zur Verlosung herzlich eingeladen!
super musiało to wyglądać.:)no ale , szkoda włóczki
OdpowiedzUsuńszkoda, ze nie nagralam , bylby hit na jutubie ;D Wloczki szko,a ale ciesze sie, ze moja robotka "cala i zdrowa"
UsuńTy może nie sfilmowałaś, ale inni... więc strzeż się ;)
UsuńOlo- myslisz? ;D moze poszukam na jutubie ;D to sie dzialo tak szybko, ze raczej nikt nie mialby szans :D
UsuńNie znasz dnia ani godziny! :D
UsuńAle historia! :D dobrze, że cię nie porwało... albo, że to nie była jakaś nić nylonowa.. :O
OdpowiedzUsuńNiech ta historia będzie ku przestrodze wszystkim dziewiarkom, że podczas podróży autobusem dziergać nie warto! ;) Za duże straty :)
dziergac warto zawsze i wszedzie, ale troche kontaktu ze swiatem tzreba przy tym zachowac ;D od teraz bede lepiej klebkow pilnowac ;)
UsuńNa pewno wyglądało to zabawnie i ktoś obserwujący nieźle mógłby się uśmiać...ale Ty też fajnie, dowcipnie to opisałaś:)))
OdpowiedzUsuńRysunek uroczy!
Pozdrawiam serdecznie:)
oj dobrze, ze za duzo ludzi tam nie bylo... ubaw by nieziemskli mieli ;D Pozdrawiam serdecznie!!
UsuńDobre! :D :D
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNo to zerwałas wiez z autobusem...moze juz teskni, hahhahha, A pan kierowca, z klebkiem wloczki, bedzie Ciebie szukal, niczym krolewicz kopciuszka... Badz czujna, hahhahahhaha
OdpowiedzUsuńsie wlasnie zastanawiam, czy ktos przygarnal klebuszek ;) ale neiwiele tej wloczki zostalo, wiec raczej sie nikomu nie przyda....
UsuńDobre, zabawna historia. Tak już mamy jak dziergamy.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńno tak, zapominamy o swiecie ;) dobrze, ze na wlasciwym przystanku wysiadlam ;D
Usuńco za przygoda! na szczęście robótka przy Tobie pozostała
OdpowiedzUsuńwszelkie dłubaninki bardzo pochłaniają :)
pozdrawiam
Ula :)
oj pochlaniaja, czasami za bardzo :)
Usuńpozdrawiam!!
Co za przeżycie! Szkoda włóczki;/
OdpowiedzUsuńjuz tylko usmiecham sie na to wspomienie ;D
UsuńŚwietna historia z życia prawdziwej dziewiarki :)))))
OdpowiedzUsuńKazdej z nas mogloby cos takiego sie wydarzyc ;)
Usuńpozdrawiam serdecznie!!