Około osiem kilometrów wzdłuż wybrzeża Menu zmieniło się w zapełnione ludźmi wesołe miasteczko. Stoiska kusiły przeróżnymi , wyglądającymi na rękodzieło, towarami i potrawami z całego świata. Aż ciężko było się tej pokusie oprzeć. Za cztery euro można było przez trzy dni zwiedzać niezliczone frankfurckie muzea. Taki wypad trzeba dobrze zaplanować. Na dodatek ulewny deszcz próbował pokrzyżować nam plany.
Głowną atrakcją był dla nas zdecydowanie obiad u Malou, Alzatki od lat mieszkającej we Frankfurcie. Ugościła nas wspaniałym Flammekuchen( coś w rodzaju podpłomyka) , winem jabłkowym, rislingiem, regionalną potrawą z sera ( Handkäs mit Musik) i rustykalną, alzacką salami.
Jedno wiemy na pewno- w przyszłym roku zwiedzimy co się da ;)
http://www.museumsuferfest.de/info
Obiecuje ,ze w przyszłym roku zrobię mnóstwo fotek- dziś było by na nich widać tylko strugi deszczu...
Ungefähr acht Kilometer des Mainufers haben sich zu einem mit Menschen voll gefüllten Festgelände verwandelt. Die Stände verführen mit verschiedenen handgemacht aussehenden Waren und Gerichten aus Aller Welt. Es war nicht einfach zu widerstehen. Für nur vier Euro konnte man in drei Tagen zahlreiche Frankfurter Museen besuchen. So ein Ausflug muss man gut organisieren. Der starke Regen hat versucht zusätzlich unsere Pläne zu vereiteln.
Das Highlight war ganz klar das Mittagessen bei Malou, einer betagten Elsässerin - mitlerweile
ein Frankfurt/Offenbacher Urgestein. Dort gab es hervorragenden Flammkuchen mit sauer Gespritztem, Riesling, Münster Käse mit Musik und rustikaler Elsässer Salami.
Eins wissen wir sicher- nächstes Jahr sind wir dabei! Dann mache ich auch bestimmt viele Fotos- Heute würde man nur eine Regenwand sehen.
http://www.museumsuferfest.de/info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz