Środa przemknęła całkiem niezauważalnie i dopiero dziś wrzucam post z serii WDiC i tym samym zapraszam do zabawy na blogu Maknety.
Dopiero co otarłam łzy, doczytując epilog zwierzeń żony Patrika Swayze "Walczyłam o
Patrika". To bardzo wzruszająca opowieść o miłości do samego końca. Porwała mnie od pierwszych stron bezpośrednością i otwartością, choć bałam się, że będzie to tylko rzewny wyciskacz łez- ale moje obawy się nie sprawdziły.
Na Święta dostałam od męża czytnik Tolino- pierwszą przeczytaną na nim książką jest "Ciemna strona księżyca" Martina Sutera. Tą powieść poleciło mi sporo znajomych ,zachwycających się twórczością tego autora, dodatkowo niedawno na podstawie tej powieści powstał film.
Urs Blank jest odnoszącym sukcesy prawnikiem , którego dopada kryzys wieku średniego, spotęgowany działaniem grzybków halucynogennych i nową znajomością. Czytało się w miarę przyjemnie, ale nie podzielam ogromnego zachwytu nad tym tytułem. Może film jest lepszy?
A co z tą frustracją z tytułu? Od dłuższego czasu, z przerwami, dłubię pudrowo-różowy sweterek. (patrz pierwsze zdjęcie).
Prawdę mówiąc, na jakiś czas rzuciłam tą robótkę, nie mając skrystalizowanej koncepcji rękawów. Jak w końcu, po konsultacjach z moją mamą, doszłam do wniosku, że zrobię rękaw bez główki i opuszczoną linię ramienia, to musiałam spruć połowę przodu. Teraz część tego przodu nadrobiłam i okazało się, ze dekolt wychodzi przeogromny, wiec znowu prucie. No i obecnie zapomniałam całkiem jaki był mój początkowy zamysł i na dodatek znudziło mi się dziubanie tego wzoru i najchętniej całość bym spruła...
Choć jak patrze na te niedobitki tułowia i ten jeden zrobiony rękaw to całkiem mi się podoba i szkoda mi całej roboty.
Chyba sobie zrobię przerwę i wezmę się za kolejny czekający projekt, a jak odpocznę to może spojrzę " świeżym okiem" na całość i znowu mi się zachce... Ale to by łamało moja zasadę nierozpoczynania więcej niż jednej robótki na raz...
Ja z reguły dziergam od 2 do 5 rzeczy jednocześnie... bo jedna bezwzrokowa (do czytania czy też dziergania nocą w samochodzie), druga, która jest dominująca, trzecia, w której się zakochałam i musiałam już zacząć, czwarta na wypróbowanie nowej pięknej włóczki, piąte coś zamówione itp... różnie bywa z tym dzierganiem, nie wszystko idzie w tym samym tempie, ale nie nudzę się :) Ja bym odłożyła na chwile i wróciła za jakiś czas do dziergania, bo sweterek zapowiada się prześlicznie :)
OdpowiedzUsuńJa tak nie potrafię, bo wtedy chyba niczego bym nie skończyła. Sweterek odkładam, niech poczeka na lepsze czasy.
UsuńCzytałam książkę "Walczyłam o Patrica" jest wzruszająca i piekna.
OdpowiedzUsuńMam to samo zdanie na temat tej książki.pozdrawiam serdecznie!
UsuńEkranizacje księżek są zazwyczaj słabsze niż oryginał, ale kto wie, może w tym przypadku będzie inaczej.
OdpowiedzUsuńJeśli film miałby być gorszy od książki to zdecydowanie nie warto oglądać.
UsuńMuszę przeczytać "Walczyłam o Patrica", nie wiedziałam że wyszła taka książka
OdpowiedzUsuńWyszła już 6 lat temu. Mogę zdecydowanie polecić!
UsuńJa też najczęściej produkuje jedną robótkę. Wyjątkiem jest odskocznia przy robieniu swetrów dla męża bo męczy mnie projekt. Odpocznih od projektu.
OdpowiedzUsuńTeż myślę zazwyczaj robie tylko jedną robótkę na teraz. Ale tym razem chyba jednak zrobię inaczej. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńZacznij nową robótkę a do tej wróć po krótkiej przerwie :) A sweterek zapowiada się pięknie, więc szkoda byłoby pruć. Trzymam kciuki i wiem, że dasz radę :)
OdpowiedzUsuńPa, Marta
Dziękuję za kciuki i wiarę w moje możliwości! Tak też zrobiłam... pozdrawiam cieplutko!
Usuń