Czyli przesypiam ile tylko mogę i dlatego mało mnie na blogu. Na fejsie odezwę się jeszcze czasem z autobusu, albo z poduszki przed zaśnięciem. Na instagram wrzucę jakieś w biegu złapane kwiatki. Bo przyroda wręcz przeciwnie- nie śpi, a budzi się z zimowego letargu. Nie budzi... eksploduje wręcz kolorami, zapachami...
Próbuje jakoś moje ciało wiosennie z letargu wybudzić i zmuszam się do biegania. " Po" czuje się naładowana endorfinami, aż ciężko mi zasnąć ale do następnego wyjścia znów ciężko mi się zmobilizować.
Po puchatym płaszczu w dzierganiu posucha. Dziubię różowe, ażurowe, ale co zrobię to spruję, nie idzie mi wybitnie, choć i wzorek i kolorek całkiem dla oka i ręki miły.
Książkowo nawet jak na mój letarg dość sporo.
"Zagubiony szlak " Beaty Zdziarskiej- Trzy osoby spotykają się przypadkiem, zimą w zapomnianym przez świat schronisku na bieszczadzkim szlaku, prowadzonym przez tajemniczego gospodarza. Każdy z nich niesie swoją historie, która doprowadziła go do tego miejsca i dzieli się nią z pozostałymi. Każda z tych historii jest osobnym, pełnym emocji, opowiadaniem, każda chwyta za serce. Przyznam się nawet do niejednej uronionej nad ta powieścią łezki.
" Łebki od szpilki" Agnieszki Szpili- powieść znanej (ponoć- ja się pierwszy raz z jej twórczością spotkałam) felietonistki i blogerki, mamy dwóch niezwykłych dziewczynek. Opowieść o trudnym związku, wplątywaniu i wychodzeniu z niego, o trudnym rodzicielstwie- neurologicznie chorych bliźniaczek, poszukiwaniu miłości i normalności w szalonej i poplątanej rzeczywistości. Czytając tą pozycję, z każdą chwilą dziękowałam Bogu za zdrowie moich dzieci i jako taką "normalność" męża. Uwielbiam zabawy językiem, niebanalne skojarzenia, metafory, coś w tym jest z Tokarczuk- pod względem językowym jak najbardziej mogę ta powieść polecić. Trochę denerwowało mnie "eko-bio" podejście do wychowania z wszechobecna kasza jaglana itp, ale podejrzewam, że gdyby mi trafiły się chore dzieci, też wszelakimi metodami próbowałabym je leczyć- chociażby dieta. Pod tym względem daleko mi do ideałów...
" Tylko Ty" Frederico Moccia- przyjemny romansik, potwierdzający wszelkie stereotypy, jakie Włoch może mieć na temat Polski i polskich dziewczyn- dobre żarcie i piękne kobiety ;D
Przyjemna powiastka na "wyłączenie"
"Raport pelikana" John Grisham - klasyka politycznych thrillerow. Powieść napisana i sfilmowana już wiele lat temu z najpiękniejszym rudzielcem ekranów- Julia Roberts( uwielbiam! Ktoś kiedyś powiedział , że ją przypominam i dzięki mu za to, choć osobiście całkiem podobieństwa nie widzę)
Amerykańska opinia publiczna zostaje wstrząśnięta zabójstwem dwóch sędziów Sadu Najwyższego. Inteligentna i ambitna studentka prawa tworzy teorie mającą wyjaśnić tą zbrodnię. Teoria trafia do Białego Domu, FBI i CIA. Próby zatuszowania afery kończą się kolejnymi mordami. Dziewczyna znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Kto jej pomoże, komu może zaufać?
Nawet jeśli film znacie na pamięć, polecam książkę- akcja jest wartka, porywającą, przeczytałam ta książkę jednym tchem.
A tak poza tym to właśnie święta Wielkanocy minęły jakoś niepostrzeżenie, pozostawiając tylko dodatkowe fałdki i dziurę w portfelu. A projekt badania do mojego doktoratu właśnie dotarł na biurka komisji etycznej i mam nadzieję, że po niewielkich poprawkach uda się w końcu zacząć!
zagubiony szlak zapisuje, ostatnio sporo książek polskich autorów na akcje swoich książek wybiera Bieszczady :)
OdpowiedzUsuńbieszczad az tak duzo w tej powiesci nie ma, ale i tak warto przeczytac
UsuńTo coś różowe piękne. Urzeka wzorkiem i kolorem :) Trzymam kciuki za doktorat. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie, Marta
Dziekuje bardzo :D i za kciuki i za komplementy ;D
Usuń"Szlak" bardzo kusząco zapowiedziałaś, a różowe prawdziwie śliczne. :))Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdziekuje i pozdrawiam serdecznie!
UsuńNo po prostu zwykłej wiosny Ci zazdroszczę. Z dzierganiem ostatnio też tak mam, że więcej pruję niż dziergam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
choc w ubieglym tygodniu na prawde zimno bylo, to jednak na wiosne narzekac nie moge- wrecz przeciwnie.
Usuńmysle, ze z dzierganiem to taka faza i przejdzie na pewno :D
Pozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam Grishama:) A z drutami to już tak jest, że najpierw masz pomysłów pełno a potem posucha:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpomyslow mam mnostwo, ale jakos czas sie skurczyl ;D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Różowe dziergadełko śliczne, a kolory wiosny przepiękne :-) A gdybyś tak zaczęła biegać rano? I wysypiałabyś się wtedy i w dzień więcej energii miała. Trzymam kciuki za doktorat.
OdpowiedzUsuńzeby rano biegac musialabym o 4 wstawac- teraz wstaje o 5:20... raczej niewykonalne ;)
UsuńDziekuje za kciuki i komplementy.
Jest mi bardzo miło, że spodobała się Pani moja książka "Zagubiony szlak". Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBeata Zdziarska
czuje sie zaszczycona, za zajrzala Pani na moj blog. Dziekuje za przyjemnosc czytania i pozdrawiam serdecznie!
UsuńNiemoc twórczą na pewno zniknie - mam nadzieję, że prędzej niż później :) Ja pomysłów mam tonę, ale jakoś drut o drut wolniej uderza... ot! przesilenie, które trzeba przetrwać. Trzymam kciuki za doktorat!
OdpowiedzUsuńSzukałem czegoś o przesileniu wiosennym a trafiłem na jakieś losowe bzdury. Wut.
OdpowiedzUsuń