sobota, 8 października 2016

Varieté


Witam po dłuższej przerwie. Pierwszy raz zdarzyło mi się nie pisać ponad  miesiąc- mam nadzieje, że się ciut stęskniliście ;)
Intensywnie było w tym czasie- zostawiłam Was w ostatnim poście z moimi wakacyjnymi dylematami. Ostatecznie wygrało wyobrażenie piaszczystych plaż, lazuru nieba i gorącego słońca Italii.
Zaczęliśmy nasza przygodę nad Lago Maggiore- pięknym jeziorem na pograniczu Szwajcarii i Włoch. Z drogi (niech żyje internet!) znaleźliśmy i zarezerwowaliśmy pole namiotowe na jego południowo- wschodniej części. Nasz namiot stał około 200 metrów od brzegu jeziora. Byliśmy zauroczeni pięknymi widokami jeziora otoczonego Alpami, nawet jeśli jego nieco błotnisty w tym miejscu brzeg nie zapraszał do kąpieli. Ale dzieci były zachwycone kempingowym basenem i organizowanymi prawie co wieczór dyskotekami dla dzieci.

Po trzech dniach leniuchowania, pożegnani  burzą z piorunami, udaliśmy się do Rzymu. W Rzymie zarezerwowaliśmy( znów z drogi) mieszkanie z Airbnb- portal z prywatnymi kwaterami na całym świecie- wielokrotnie już korzystaliśmy z jego usług i mogę go każdemu polecić!


Rzym jest piękny, niezwykle klimatyczny, nawet jeśli było dużo kurzu i jeszcze więcej turystów. W ciągu  trzech dni obeszliśmy większość znanych miejsc, ale na stanie w kolejkach do muzeów, czy dokładniejsze zwiedzanie czasu i sił nie wystarczyło- na pewno tam wrócimy!( może następnym razem bez dzieci)

Cały czas podczas naszej malej podroży szukaliśmy miejsca idealnego na wylegiwanie się nad morzem. Z piaszczysta plażą i piękną okolica. Z kimkolwiek byśmy o tym nie rozmawiali, polecano nam Gargano - ostrogę na włoskim bucie.
Nie zawiedliśmy się- mały, rodzinny kemping Baya San Nicola zapewniał schronienie w cieniu palm i świerków(czy sosen ? ) przed palącym słońcem, mały sklepik typu " szwarz mydło i powidło" i co najważniejsze bezpośredni dostęp do przepięknej plaży. Nocą słuchaliśmy szumu fal, który podczas dwudniowego " sztormu" zagłuszał bzyczenie komarów i tupanie mrówek.

Pobliskie średniowieczne miasteczko- Peschici okazało się niezwykle urokliwe, z wąskimi uliczkami wykutymi w kamieniu, licznymi restauracjami i sklepikami z lokalnymi pamiątkami takimi jak ceramika, czy ręcznie wyrabiane, kolorowe makarony, bądź tez przetwory z warzyw  czy świeża oliwa z oliwek.

Jedynym, ale dla mnie dość sporym minusem włoskich kempingów, które odwiedziliśmy była nieustająca animacja. O 9 rano z megafonu rozlegała się muzyka i przemiły kobiecy głosik, przedstawiający program na dany dzień. Zapowiedzi każdego, kolejnego punktu były powtarzane prawie co godzinę. Wieczorem muzyka milkła około północy. I nie był to raczej repertuar przeznaczony dla uszu konesera. Hitem było "Baby- Disco" zorganizowane o godzinie 23.


Po powrocie do domu wpadliśmy w młyn codzienności. Akrobacją cyrkową była organizacja dojazdu do nowej szkoły mojego gimnazjalisty i popołudniowe rozwożenie dzieci na zajęcia dodatkowe.
Ale teraz po półtorej miesiąca zaczyna wszystko wracać do normy. Nawet udało mi się napisać koncept pracy doktorskiej, do której badania mam niedługo zacząć (chwale się!!!)
W międzyczasie świętowaliśmy ósme urodziny mojej starszej córki.
Zażyczyła sobie malinowy tort i babeczki.
Kruche ciasto na babeczki  smakowało idealne, ale nie dawało się po upieczeniu wyjąć z foremek, wiec zamiast babeczek wymyśliłam kruche owocowe placuszki z kremem.





Teraz tematy najbardziej Was interesujące- na drutach od lipca niezmiennie piękny, srebrzysty jedwab od Zauberwiese zamienia się powoli w  kardigan Surry Hills






Książkowo porwał mnie Harry Potter. W sierpniu zaczęłam, a w tym tygodniu skończyłam po kolei siedem tomów. Bardzo wciągnęła mnie ta, znana już z filmów, opowieść. Jednak po raz kolejny muszę stwierdzić, ze film książce do obwoluty nie sięga. Ciesze się, że wyszedł już ósmy tom i mam nadzieje, że ktoś( czyt. pan mąż) domyśli się, że ma mi ją koniecznie na urodziny kupić.
  


Na sam koniec zdjęcia pod tytułem "sport to zdrowie"- przestrzegające przed próbami lataniem rowerem, jeśli nie jest się E.T.
Łokieć niestety złamany, ale na szczęście bez przemieszczenia, operować nie trzeba, nawet gipsu mi nie założyli, bo do lekarza poszłam po 9 dniach od wypadku.

P.S. przepraszam za jakość zdjęć, komp mi się zbuntował, ze przeładowany jak osioł i nie chce mi żadnych zdjęć z aparatu zgrać, nie mówiąc o jakiejkolwiek obróbce....wiem, czas posprzątać na dysku....

14 komentarzy:

  1. Ósma część Pottera a ja nic nie wiem?? Biegnę do wujka Google szukać informacji:)) Życzę powrotu do zdrowia a Cardigan będzie śliczny:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. calkiem neidawno wyszedl- w naszej ksiegarni za rogiem juz jest ;D
      Dziekuje i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Aleś się poobijała!Życzę żeby szybko się pogoiło.
    Podróży trochę zazdroszczę ,musiało być fajnie:)Te animacje to chyba jakaś plaga,czy ludziska już naprawdę nie potrafią sami sobą się zająć że trzeba ich nieustannie zabawiać?Dziwne
    Jedwab wygląda cudnie,z pewnością będzie piękny sweterek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo sie zastanawialam- czy nie mozna sobie zorganizowac czasu samemu?
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Zazdroszczę wakacji.o Potterze słyszałam i już burczalam mężowi na ten temat. Sweterek zapowiada się piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znac jak przeczytasz- czy sie podobalo,
      Wzor bardzo fajny, mam nadzieje, ze mi cos z tego wyjdzie ;D

      Usuń
  4. Siniak wygląda groźnie. Mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siniak na szczescie juz prawie zniknal, jeszcze tylko lapka troche opucnieta, ale z czasem na peno i to przejdzie ;D

      Usuń
  5. Ojej, ile nowości u Ciebie! Po pierwsze - sweter zapowiada się cudnie! To ładny wzór, kobiecy, a do tego ten jedwab... ach... Po drugie - ależ się cieszę, że Ty też piszesz i badasz!!! Trzymam kciuki i życzę owocnej pracy! Po trzecie - straszny ten wypadek z ręką... A to tak można bez gipsu??? Jej, życzę szybkiego powrotu do zdrowia! Po czwarte - u nas też już jakoś wystartowaliśmy z rokiem szkolnym, zajęciami, dojeżdżaniem itd. Co nijak się ma do czasu wolnego, ech...
    Życzę miłego dnia!!!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze koncowy efekt sweterka nie pograzy mnie w rozpaczy, bo to moj pierwszy azurowy projekt. A jedwab- cudo, pierwszy raz dziergam z tak ekskluzywnej w dotyku wloczki.
      Badania mam zaczac odl istopada- to moja pierwsza praca naukowa, mam nadzieje, ze podolam :D
      Sama sie zdiwilam, ze mnie nie zagipsowali, bo poprzednim razem(8 lat temu) po podobnym zlamaniu nosilam gips przez 4 tygodnie. Ale trend w urazowce idzie coraz bardziej w kierunku terapii czynnosciowej- czyli ruszac, nie obciazac.
      no niestety , jak dzieci sa wszkole, to mozna by przedsiebiorstwo taksowkarskie otworzyc. ;)
      Milej jesienni!!

      Usuń
  6. Fantastyczne wakacje ! Piękne widoki i wspaniałe miejsca :-)
    Gratuluję rozpoczęcia badań do pracy doktorskiej - oczywiście, że podołasz - trzymam kciuki z całej siły.
    Współczuję urazów... dużo zdrowia Ci życzę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wakacje tak niedawno byly , a tak juz nierzeczywiste i odlegle mi sie wydaja.
      Dziekuje za gratulacje i za zyczenia zdrowia!

      Usuń
  7. Uwielbiam słoneczną Italię :) szczególnie prowincję, gdzie z daleka od szlaków turystycznych można poczuć prawdziwy klimat tego kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez zawsze staramy sie wybrac miejsca mniej turystyczne ;D Ale z drugiej strony chcemy pokazac dzieciom miejsca znane z tv czy ksiazek ;D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń