Od jakiegoś czasu staram się więcej włóczek wyrabiać niż kupować i powoli to w moich pudełkach widać. Cieszę się na przyszłoroczny drutozlot, żeby na nowo zapełnić luki...
Całość trzymam w szafie.
Szafa stała najpierw w sypialni moich dziadków, a po ich śmierci wylądowała (o zgrozo) w chlewie. Udało nam się ja stamtąd uratować i po kilkunastoletniej tułaczce i kilku przeprowadzkach znaleźliśmy stolarza, który delikatnie ją odnowił- zależało nam ma zachowaniu jej charakteru i znalazła miejsce w naszym mieszkaniu.
W szafie zamontowałam na splecionym sznurku plastikowe pudła i w nich trzymam moje skarby.
W pierwszym pudle jest bawełna-z niej korzystam ostatnio najwięcej.
Drugie pudło to włóczki typu skarpetkowego- najwiecej flory, norda i fabel. Choć wcale z nich skarpetek nie robię- zazwyczaj kończą jako sweterki.
Czwarte pudło to "my preciousssss"- kid silki, jedwabie, ręcznie farbowane cukiereczki- na ich widok świecą mi się oczy i pocą dłonie- te cudowności czekają na przypływ muzy i idealne dla nich projekty.
I to by było na tyle... nie jest tego dużo, ale i tak starczy mi na pewnie dwa lata sztrykowania...
No to teraz Ty- pokaż co masz 😁❤