Na koniec i początek roku przychodzi czas na refleksje, podsumowania i postanowienia.
Podsumowanie już było, teraz kolej na postanowienia. A raczej ogólny zarys tego co chciałabym bym osiągnąć w roku 2016
Z postanowieniami się nie lubimy. Czasem mam wrażenie, że los śmieje mi się w nos jak słyszy to słowo z moich ust i robi wszystko,żeby nie wyszło.
Z tym że często i gęsto okazuje się, że na końcu bocznego toru na który mnie zepchnął,znajduje się cel o jakim nawet bym nie marzyła. A więc nauczyłam się ufać swojemu losowi, lub jak kto woli-Bogu i dać mu się prowadzić.
A więc zarys tego czego życzyłabym sobie w tym roku. ..
Priorytetem jest dla mnie moja rodzina. Chciałbym jak najwięcej czasu spędzać z dziećmi i znaleźć siły między innymi na robótki ręczne z nimi. Chcę mniej więcej raz w miesiącu stworzyć coś z nimi-może korzystając z pomysłów DIY z netu.
Chciałabym w tym roku w końcu na czas wysłać kartki świąteczne dla najbliższych.
No i niezmiennie szukamy odpowiedniego lokum dla naszej piąteczki...może teraz jeszcze bardziej intensywnie. A w międzyczasie będziemy krok po kroku urządzać obecne-wynajęte mieszkanie.
Dzierganiowo chciałabym znaleźć i wykonać projekty pasujące do czterech piękności czekających w mojej szafce ze skarbami.
Znaleźć włóczkę i wzór na żakardowy sweter dla mojego męża-czeka już chyba z dwa lata.
Zrobić skarpetki dla całej rodzinki.
Marzy mi się też bawełniany, szydełkowy dywanik do łazienki i może poduchy na kanapę.
Dokończyć szaro żółty kocyk! Mój jedyny ufok :)
Chciałabym, po uszczupleniu moich zapasów, spróbować nowych włóczek-np. polecanego przez
Asję holst noble, i innych kuszących składem i kolorami piękności. (W tajemnicy Wam powiem, że leci do mnie pakiecik sznurków w odcieniach niebieskiego- jak dojdzie to
się pochwalę ;) - tyle o mojej silnej woli i postanowieniu nie kupowania nowych zanim nie wykończę zapasów ;/ )
Zawodowo dążę do stabilizacji. Co prawda o stałej umowie nie mogę marzyć,ale chciałabym umocnić moja obecną pozycję. I jak mi nieustannie mój tata powtarza-codziennie choć jedną stronę literatury fachowej przeczytać.
W końcu zajmę się moimi strasznie słabymi zębami. Już za tydzień dostanę kosztorys i aż boję się bać. ..
No i bieganie... nieszczęsne... od miesiąca zmagam się z rwą kulszową. Powinnam chyba przeprosić się z jogą i pilates, a z bieganiem zacząć ostrożnie. Może od 2 km... No i chciałbym wciągnąć w to mojego syna :). I powoli planuję też kupić rower... ale ciiiii ...to znowu plany i pewnie znowu nic z tego nie wyjdzie...