Na ostatnie urodziny dostałam od przyjaciółki włóczkę lang yarn west o ognistym kolorze. Wiedziałam od razu, że powstanie z niej duży, przytulasty sweter, najlepiej z golfem.
Padło na wzór Olga z dropsa. Wzór był tylko inspiracją, bo próbka nie pasowała idealnie i przeliczałam wszystko na nowo.
Nie chciałam też tak niskiej pachy- jakoś wolę bardziej dopasowane formy. Z oryginału został w sumie tylko warkocz przy raglanie.
Robota szła ekspresem, bo druty 7. i włóczka grubaśna.
Lang yarn west jest singlem, mieszanką 55 % wełny i 45% akrylu. Jest super miękka, ale strasznie się kudłaci. Już po pierwszym noszeniu sweter muszę golić, i na pewno nie odważę się wrzucić go do pralki.
Swoją premierę miał ten sweterek w mieście wielkiej mody- Mediolanie. Na tło do zdjęć załapała się Galleria Vittorio Emanuele- przepiękny, 19- wieczny pasaż handlowy.
Jak widać nie tylko ja zwróciłam uwagę na pięknie zdobione sciany i stropy. ;-)
Galeria sąsiaduje z placem katedralnym.
Kilka minut piechotą od katedry oddalony jest pałac Sforzów z kompleksem muzeów.
Największe wrażenie zrobiła na nas pieta Michała Anioła- nieskończona rzeźba, która została po jego śmieci znaleziona w jego pracowni.
W ogrodzie przy pałacu napotkaliśmy na rodzinę żółwi, wygrzewających się na brzegu stawu.
Włochy uwielbiamy nie tylko że względu na wspaniałe zabytki ale też że względu na ich rewelacyjną kuchnię no i espresso.
I ta przytulna atmosfera ukrytych za bramami domów podwórek...
To były niezwykle intensywne 3 dni. We wtorek zdecydowaliśmy, że jedziemy, w środę już siedzieliśmy w samochodzie, rezerwując z drogi nocleg, a w piątek wracaliśmy.
A wszystko za sprawą piłki nożnej- meczu ligi europejskiej Eintrachtu przeciw Interowi, na który udało nam się dostać bilety.
Ukoronowaniem tego spontanicznego wyjazdu była wygrana Eintrachtu.
Forza SGE! Następny przystanek- Lizbona!