Totalny wypoczynek, jak chcę to sprzątam, jak chcę to gotuje, a najwięcej czytam, dziergam, spaceruję i odsypiam.
Dopiero co skończyły się targi książki we Frankfurcie. Jak zwykle dotarło to do mnie już po- bo pewnie bym się tam wybrała. Czytając w gazecie reportaż z targów zwróciłam uwagę na
"Die viellen Tode unseres Opas Jurek"( Wiele śmierci naszego dziadka Jurka).
Powieść napisana przez mieszkającego w Niemczech, 34-letniego Opolanina. Napisana po niemiecku i jak na razie nie udało mi się znaleźć tłumaczenia na Polski. Mathias Nawrat jest wielokrotnie nagradzanym , młodym pisarzem. Jego powieść to przegląd najnowszej historii Polski na podstawie przeżyć własnych i najbliższej rodziny. Ironicznie i z dużą dawka czarnego humoru opisane tragiczne przeżycia w wojennej i powojennej Polsce.
Opisy lat 70-80 to jakby przejażdżka pociągiem ekspresowym do czasów dzieciństwa - zabawy na trzepaku, kolejki do sklepów, puste polki. Tak absurdalne i surrealne, że mało kto dziś może uwierzyć, że tak było na prawdę.
Na drutach kolejny mały projekcik- czapka, być może znowu Hermiona. Jak na razie ściągacz gotowy i będę się zastanawiać co dalej z tym fantem ;D
W kolejce czytelniczej mało ambitne czytadło- druga część "50 shades of Grey". Tę pozycje zaliczam do romansideł typu Harlequin, tylko nieco grubszej. Nie rozumiem aż takiego powodzenia tej powieści, ale z drugiej strony po przeczytaniu pierwszej części nie mogłam sobie odmówić odmóżdżenia przy drugiej.