sobota, 15 grudnia 2018

Marianske Lazne i chmurkowa sukienka

Mieliśmy całkiem inne plany.  Miał być Rzym, a  po drodze kilka dni u znajomej w Szwajcarii. W ostatniej chwili plany nam się pokrzyżowały i ostatecznie spędziliśmy kilka dni w Czechach w kurorcie Marianske Lazne. Jak na urlop bookowany w nocy przed wyjazdem, muszę powiedzieć,  że trafiliśmy super.  Było cicho,  spokojnie, dużo dobrego jazzu, jedzenia i piwa, a jako wisienka na torcie- nasza ulubiona secesyjna architektura obsypana świeżym puszystym śniegiem. 
 
W kolonadach i parku kurortu udało nam się zrobić kilka dość klimatycznych zdjęć sukienki,  którą udziergałam na początku tego roku. Możecie sobie wyobrazić spojrzenia spacerujących, opatulonych w grube kurtki,  szale i czapy kuracjuszy, jak przechadzałam się tylko w niezbyt grubej sukience. Ale czego się nie robi dla dobrego kadru...
 Inspiracją była sukienka Kasi z bloga fiubzdziu i sweterek Herbimani Chmurka. Całość to morze prawych oczek,  a ciekawą formę uzyskuje się przez odpowiednie zszycie. 
Na sukienkę zużyłam 250 g nako arya ebruli. Druty 4 i 3,5 na sciągacz. 
Nako okazało się mimo plastikowego składu ( 80% akryl, 10% wełna, 10%alpaka) bardzo miłą włóczką. Nie gryzie, nie trzeszczy w rękach, jest przyjemnie puszysta i praktycznie się nie mechaci- mimo intensywnego noszenia i prania w pralce z programem " pranie ręczne"

 


I na koniec jeszcze kilka wrażen z Marianske Lazne.







niedziela, 30 września 2018

Ryżowa sukienka

Jesień rozpieszcza nas słońcem, aż nie chce się wierzyć, że od jutra ma padać.  Dziś na niebie ani jednej chmurki nie było, choć powietrze już chłodne.
Korzystając z "ziemniaczanych" ferii,  wybraliśmy się na północ Hessji , do Westerwald i odpoczywamy na wsi, w otoczeniu pięknych lasów, przy okazji co nie co zwiedzając.  Wczoraj byliśmy na zamku Greifenstein , a dziś w Wetzlar na corocznych targach jabłka (Apfelmarkt). 
Jesienna pogoda sprzyja prezentacji zaległych udziergów.

Na początku roku dołączyłam do organizowanego przez Kamilę z otuLove wspólnego dziergania tuniki.  Wzór był prosty, Kamila tłumaczyła kolejne etapy i tak powstała moja puchata sukienka.  Skończyłam ją już wiosną, ale do tej pory nie było okazji jej założyć.  
Sukienkę zrobiłam z podwójnej nitki- silkmerino z Zauberwiese  i kidsilk dropsa. Jest bardzo miękka, puszysta, lejąca i bardzo ciepła.
Niestety nie zapisałam ile włóczki zużyłam, ani na jakich drutach dziergałam, a po ponad pół roku takich szczegółów nie pamiętam. Nosi się bardzo przyjemnie i wydaje mi się, że nieźle wygląda.  W każdym razie dobrze się w niej czuję.  
Miłego oglądania!




niedziela, 29 lipca 2018

Bawełniany zwyklaczek z wrzosowymi paskami

Ostatnio pogoda średnio sprzyja dzierganiu, jak i zresztą jakiejkolwiek aktywności, poza pluskaniu się w wodzie.  Ale jakoś międzyczasowo udało mi się skończyć szaro- wrzosowego zwyklaczka. 
Zrobiony jest z taniej i niezbyt dobrej jakościowo, "no name"bawełny. Mam trochę jej jeszcze w swoich zapasach i powoli wyrabiam. Włóczka rozdzielała się podczas dziergania i po raz pierwszy zdarzyło mi się,  że udzierg się "kosił", ale wszystko  dość dobrze wyrównało się po blokowaniu.
W założeniu ma to być codzienna, letnia bluzeczka, ale przy obecnych upałach-ponad 35 stopni,  średnio się sprawdza.  Pewnie jesienią więcej ją ponoszę. 


Robiona jest od góry,  z raglanem, przy raglanie najprostszy z prostych ażur- linia dziurek, którą kontynuowałam po oby stronach, do samego dołu bluzeczki. Rękawki i dół zakończone dwiema rzędami francuza, żeby się nie rolowały.
Zdjęcia robione w Baia San Nicola we Włoszech, gdzie spędziliśmy rodzinnie cudne 20 dni pod namiotem.
Jak byście szukali idealnego miejsca na camping to mogę całym sercem polecić. Morze mieliśmy jakieś 100 metrów od namiotu, atmosfera na campingu wręcz rodzinna, piekna okolica z mnóstwem knajpek z pysznym włoskim jedzeniem, a ceny dość przystępne. 
Link do stronki campingu (klik) i kilka fotek z plaży:



Już nie zanudzam, tylko zapraszam do oglądania i komentowania. A właśnie-blogger coś zmienił w oprogramowaniu- czy muszę coś dostosować w ustawieniach , żebyscie mogli do mnie pisać i żebym ja mogła na wasze komentarze odpowiadać? Komputery nie są moja mocną stroną niestety.....
Dane techniczne:
Wzór improwizacja-  przejrzałam wzory dropsa na bluzeczki top-down i kombinowałam po swojemu. 
Druty: 4 i 3,5 francuz na mankietach
Włóczka: około 200g bawełny szarej i 50 wrzosowej,112m/50 g



środa, 2 maja 2018

Swonczo- swetro-ponczo

Ponczo nie są moim ulubionym dziewiarskim formatem. Nigdy nie wiem do czego to założyć, zimą za zimno, latem za ciepło, ale takie swonczo? fajna sprawa- bokami nie podwiewa, a oversize pięknie kryje nagromadzone jesienią i zimą oponkowe zapasy.
Moje swonczo powstało już w grudniu, ale jakoś nie było okazji go obfocic, choć noszę je bardzo często, co zresztą widać już po mechaceniu włóczki.
A sznur to szacowny, zakupiony u Chmurki- Marzeny(klik), na ubiegłorocznym Drutozlocie w Toruniu (klik) . Piękny, głęboki, malinowy odcień i miękkość merynosa urzekły mnie od pierszego wejrzenia. Trochę zawiodła mnie trwałość koloru- farbuje przy każdym moczeniu,  i skłonność do kulkowania w miejscach "strategicznych"( biust i przy pachach).

Inspiracją do swoncho był wzór Marblehead Poncho z magazynu  Strick Mode 2/2017
W tym wydaniu jest wiecej perełek, między innymi mozaikowa bluzeczka, która cały czas mi z głowy wyjść nie chce....

Swonczo w wydaniu oryginalnym było bardzo purystyczne i aby je trochę urozmaicić dodałam do niego warkocze na przodzie. Po zrobieniu pierwszej wersji dokładnie według opisu, do miejsca oddzielenia rękawów,  okazało się, że nie będę mogła w tym cudzie rąk podnieść, dlatego sprułam do karczku i dodałam na rękawach dużo więcej oczek. Ostatecznie dalej raczej nie mogę ubrać go, jeśli mam zamiar obie ręce do góry podnosić, bo bym gołym brzuchem świeciła, ale na codzienny " normalny" użytek wyszedł cudaczek wygodny i przytulaśny.


Dane techniczne:
powinno się spisywać od razu po zrobieniu( ja durna!)
Włóczka Julie Asselin DK Leizu kolor Amaranthe około 300g
Druty :4,5 i 4.0 ściągacz
wzór (luźna inspiracja): Marblehead Poncho by Lana Jois

Zdjęcia zrobiliśmy przy okazji spotkania US car& oldtimer, które co roku, 1 maja odbywa się w naszej dzielnicy. W bonusie dorzucam Wam kilka z wielu ślicznotek, które wczoraj dane nam było podziwiać.

wtorek, 6 marca 2018

Ciasto czekoladowo bananowe

 Kolejny kaszlowo-katarowy dzień w domu.  Mamooooo, co mogę dziś robić- pyta marudny starszak
- upieczmy coś!
-A co?
Tu następuje przegląd szafek.... znajdujemy:

2 jajka
Pół szklanki oleju
Szklankę mleka
Dwie szklanki mąki
Pół szklanki cukru (brązowy się przypałętał)
Cukier waniliowy
Proszek do pieczenia
1 banan
Dwie łyżki kakao gorzkiego

-Będzie ciasto czekoladowo bananowe!
- a masz przepis?
- wymyślimy sobie...

Mąkę,  cukier,  cukier waniliowy i proszek do pieczenia mieszamy w jednej misce.  W drugiej bełtamy mleko z olejem i jajkami.  Następnie wlewamy mokre do suchego i dokładnie mieszamy.  Dzielimy ciasto na dwie części.  Do jednej dodajemy kakao,  a do drugiej rozpacianego banana. Po wymieszaniu wlewamy warstwami na okrągłą blaszkę, wysmarowaną wcześniej masłem i posypaną kaszką manną albo bułką tartą.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i pieczemy "do suchego patyczka" około 30 minut.
Po ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem i nie wychodzimy z kuchni,  bo ma tendencję do szybkiego znikania jak się je tylko z oczu spuści...
Smacznego!