Ręka do góry ten, kto nigdy nie obudził się w dzień wolny od pracy, z zerowym stanem w chlebaku. Jakoś wydawało mi się, że dość chleba kupiłam na ten przedłużony weekend , ale moja rodzinka zjeść potrafi. A piekarnia zamknięta- w normalną niedzielę mają do południa otwarte, ale nie dziś- w Zielone Świątki.
Zrobienie bułek czy chleba na drożdżach trwało by za długo, więc postanowiłam zrobić bułeczki na proszku do pieczenia. Do ciasta powinnam była dodać jajka- ale co to by było za wyzwanie, gdybym posiadała wszystkie potrzebne produkty, ale też dzięki temu bułeczki sa wegańskie.
Całość od pomysłu do wyjęcia pachnących bułeczek z piekarnika zajęła 40 minut.
Składniki:
500g mąki pszennej
Paczuszka proszku do pieczenia
100 ml oleju
Ca. 250 ml wody
Łyżeczka soli
Całość ugnieść w sprężyste ciasto, uformować bułeczki- z tej ilości ciasta wyszło mi 15 małych bułeczek. Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ca 25-30 minut w 180 stopniach.
Wyszły puszyste z chrupiacą skórką. Wiadomo- to nie to samo co "prawdziwe" bułki, ale jako rozwiazanie na szybko zdecydowanie się sprawdziły i na pewno jeszcze nie raz je upiekę.
Skoro już w kuchni jesteśmy to pochwalę się prezentem jaki dostałam na dzień matki (w Niemczech to zawsze druga niedziela maja)- kosz do wyrastania chleba. Ucieszyłam się jak dziecko. Nie wpływa on na smak, ale za to bochenki wyglądają coraz bardziej profesjonalnie.
No i na koniec- kto zgadnie co za łobuz przekopuje mi doniczki i zrywa swieże łodyżki z roślin? Zostawia mi w doniczkach takie "prezenty" - lupinki po orzechach.