Dawno nie miałam takiego odczucia po zrobieniu swetra. Założyłam i już zdjąć nie chcę. Jest idealny. Leciutki ale ciepły, puszysty ale nie czuję się w nim jak reklama opon. Szerokie rękawy zapewniają swobodę ruchów. Jak mówi się na taki krój? Kimonowy? Niemcy nazywają to skrzydła nietoperza.
Zrobiony bez wzoru, na wyczucie. Przymierzyć w trakcie nie bardzo miałam jak, bo nie mam takiej długiej żyłki . Robiłam tradycyjnie- od dołu, po ściągaczu dodałam trochę oczek, przerobiłam jakieś 15 cm i zaczęłam po obu stronach tułowia dodawać oczka na rękawy- najpierw po oczku co drugi rząd, potem w każdym rzędzie. Po osiągnięciu wysokości dolnego brzegu rękawa rozdzieliłam przód i tył i robiłam oddzielnie 20 cm prosto do góry. Zakończyłam zszywając "żywe oczka" ramion niewidocznym szwem i zamykając oczka dekoltu.
Jako że rękawy wyszły mi 3/4, zdecydowałam dorobić jeszcze kawałek nabierając oczka z brzegu. Zrobiłam na prosto jeszcze jakieś 10 cm i potem zredukowałam ilość oczek o połowę i zakończyłam mankietem ze zwykłego ściągacza.
Włóczkę wyrobiłam prawie do ostatniego metra.
Alpaca boucle dropsa jest przyjemna w dotyku, mięciutka i puszysta. Jak to boucle nie przerabia jej się najłatwiej, ale dużych problemów nie miałam. Pruszy się trochę i łatwo zahaczyć ale nie przeszkadza mi to. Bardziej denerwuje, że wszystkie paprochy się do niej przyklejają.
Dziergałam na drutach 4,5, zużyłam 225g włóczki( 4,5 kłębka- miałam resztkę z innego projektu)